Niespodzianką nie były wyłamane drzwi, o nie. W
dzisiejszych czasach to się często zdarza, więc żeby uniknąć takich
niespodzianek drzwi wyłamałem jakiś czas temu sam. W moim mieszkaniu, na moim
odrapanym fotelu siedział sam Szef AdBlocka. Sam siedział, bo fotel mały, jego
ochroniarze stali w kątach mieszkania.
-
Wejdź i10, wejdź, czuj się, jak u siebie, napijesz się?
-
Swojej wódki? Chętnie - z przestrachem rozejrzałem się po bandziorach
wyglądających przez okno. Przyszli, żeby mnie zabić, czy żeby chronić jego?
-
Przyszliśmy, żeby ci coś wyjaśnić.
Zabiją
mnie.
- Co
tu wyjaśniać, wszytko, gra. Przypomniałem sobie, że na dole zostawiłem rower -
odwróciłem się w stronę drzwi i w tym momencie poczułem na swoim ramieniu rękę.
Osobom bez skłonności masochistycznych nie polecam uczucia. Rękawowi też się
nie spodobało, bo zaklął szpetnie.
-
Siadaj, szef ma coś do powiedzenia - poprosił człowiek, do którego przymocowana
była ręka.
Usiadłem
i przyjąłem szklankę, skoro mam umrzeć przy drinku, niech tak będzie.
-
Nie bez powodu wysłaliśmy cię i10 do 2010 roku - zaczął szef. - Chodziło nam o
to, żeby sprawdzić, czy możesz się przenieść w czasie i wróćić.
-
Miałem rządowy przenośnik w czasie - wzruszyłem ramionami.
- O
tym mówisz? - szef wyjął z kieszeni rządowy przenośnik w czasie. - Rządowe
przenośniki w czasie nie istnieją.
- A
co to jest?
- To
jest stary przedrewolucyjny odbiornik do odbierania fal radiowych. Prymitywne
radyjko nawet się go nie da przestawić, było nastawione tylko na jedną stację.
- odłożył przedmiot na stół. Zahipnotyzwaliśmy cię i wymazaliśmy ci pamięć,
żebyś myślał, że to "rządowy przenośnik w czasie".
Wziąłem
ze stołu urządzenie i przyjrzałem mu się dokładniej. Faktycznie, na spodzie
dało się odczytać niedokładnie starty napis "Radio Maryja, Wyślij Kasę".
- No
ale przecież przeniosłem się w czasie.
- No
właśnie, do tego zmierzam - podniósł pytającym gestem butelkę, potrząsnąłem
głową. - Chodzi o to, że jesteś jednym z kilkunastu ludzi w Układzie, którzy to
potrafią. Postanowiliśmy wykorzystać Cię do naszych celów i zapobiec wybuchowi
Megarewolucji.
-
Niby jak?
-
Wydaje ci się, że przeniosłeś się do 2010 roku i wyjaśniłeś pewną katastrofę.
Tak naprawdę twoja kurtka miała zdalnie skasować Facebookowe konto tajnej
organizacji, której ujawnienie spowodowało cały ten szajs i telepatycznie
podsunąć temu prowodyrowi i10, żeby olał tajne organizacje i zaczął pisać
debilne opowiadania s-f.
- A
czemu ten samolot?
-
Według historycznych danych przelatwywał nad domem i10 w idealnym momencie.
- A Lizz?
- Specjalna sztuczka. Zatrudniliśmy prestidigitatora.
- A Lizz?
- Specjalna sztuczka. Zatrudniliśmy prestidigitatora.
Spojrzałem na kurtkę.
- Ty świnio.
- Ty świnio.
-
Wal się - odcięła się odzież ustami kieszeni. Przeniosłem wzrok na grubasa.
- Wyjaśnij mi jedno. Po
co to wszystko?
Szef
AdBlocka wstał, poprawił garnitur i skinął na swoich chłopców do bicia innych
ludzi.
- Bo
przez Megarewolucję straciłem wszystkie swoje zdjęcia na Facebooku. Zmieniłeś
przeszłość i10, Facebook będzie istniał znowu, a ja odzyskam wszystkie swoje
samojebki*! - odwrócił się do drzwi - Aha, jeszcze jedno - wyjął z kieszeni
gruby plik banknotów i rzucił mi je pod nogi. - Są twoje, zarobiłeś.
Po ich
wyjściu stałem się bogatym, ale smutnym człowiekiem. Zniszczyłem Megarewolucję.
Nie wiem, czy to dobrze, czy to niedobrze, jednak byłem tak wychowany, żeby
raczej budodwać, niż niszczyć. A może wcale nie byłem tak wychowany, tylko
zahipnotyzowany.
Piłem
wódkę w bardzo zagubionym nastroju.
-
i10 - kieszeń zamruczała rozweselająco.
-
Odczep się.
-
Myślisz, że naprawdę skasowaliśmy konto tej organizacji?
-
Co?
- Za
bardzo cię z rękawem polubiliśmy, a tego grubasa nie za bardzo.
- To
co zrobiłaś?
-
Podsunęłam i10 telepatycznie sugestię zakońćzenia opowieści i zajęcia się czymś
innym. Łyknął jak młoda gęś. Chcesz zobaczyć co napisał?
Wyświetliła
mi to na ścianie. Przeczytałem, poweselałem i nalałem sobie jeszcze wódki. Nie
wszystko stracone, Megarewolucja może wybuchnąć.
Godzinę
później skończyła mi się wódka w barku, więc poszedłem na miasto. Na mojej
ścianie cały czas żarzyła się wyświetlona przez projektor treść:
"Drodzy
Czytelnicy,
należy Wam się wyjaśnienie dlaczego kończymy „i10 w kosmosie czy coś”.
należy Wam się wyjaśnienie dlaczego kończymy „i10 w kosmosie czy coś”.
Mam
kilka wyjaśnień, wybierzcie to, które wyda Wam sie posiadać najwięcej sensu.
PIERWSZE:
za każdym razem musiałem PRZECZYTAĆ poprzednie odcinki, żeby to się wszystko
jakoś trzymało kupy. Ja MUSIAŁEM przeczytać, Wy nie musieliście, więc pewnie
nie czytaliście. Dlatego kolejne odcinki mogły Wam sie wydawać coraz mniej
związane z... czymkolwiek. Było tak?
Co
prawda Najmilsza powiedziała, że wystarczyło sobie wszystkie poprzednie odcinki
wydrukować. No gdyby WYDRUKOWAĆ....
Ale
z tym był pewien kłopot.
Do
"drukowania" jest potrzeban drukarka, co nie? (Mamy w domu drukarke,
więc to nie o ten kłopot chodzi). Ta drukarka musi być SPRAWNA. (Nasza jest...
A, już wiem!) Do drukrarki jest potrzebny TUSZ (który mamy) oraz papier (który
też mamy, Najmilsza pracuje w szkole, płacą jej ciężarówkami papieru) i
właśnie, ten papier trzeba do drukarki WŁOŻYĆ! Niby nic, a jednak. Włóż papier,
zbierz te wszystkie opowiadania do kupy, jakoś to sfotrmatuj, wydrukuj, a
później PAMIĘTAJ, GDZIE LEŻY! No ja pierdzielę, jakie wyzwanie. Prościej było
wymyślić coś fajniejszego niż „i10 w Kosmosie czy coś”, coś (dwa razy
"coś" obok siebie, hehe, teraz już trzy!) co nie będzie wymagało
wkładania niczego do niczego innego. Nic. Zero wkładania. Null. Niente!
No
to mam taki pomysł, ale to nie teraz.
W
każdym razie ten pomysł przedstawiam Wam oficjalnie jako DRUGI powód
zaniechania kontynuacji.
Po
trzecie zadzwonil do mnie człowiek, nie wiem skąd miał moj telefon, w każdym
razie dzwonił z zastrzeżonego numeru. I ten człowiek powiedzial
- E..y..e..ść...ą..
skandal. Proku..tor.. ..dzie..kr...zie... bą!
Ponieważ
gówno zrozumiałem, przeprosiłem gościa, powiedziałem, że niewiele słychać i
żeby stanął w innym miejscu może, na co on może i stanął w innym miejscu,
jednak mi wysiadła bateria (szajsowaty telefon). Ledwo podłączyłem telefon do
ładowania, zadzwonił ponownie.
-
Mówi Maci.. ewicz proszę pana. Prosze pana, w tym kraju za zdradę tajemnicy
państwowej to się proszę pana idzie siedzieć i pana szczęście, proszę pana, że
nie wisiec - po czym zaczął śpiewać Rotę a mi znowu wysiadła bateria, bo nie
zdążyła się wcale naładować, nic a nic.
Więcej nie zadzwonił. Nie wiem, jaka tajemnice panstwową zdradziłem podejrzeń mam kilka, może chodzi o opis rządowego samolotu Korei Północnej? Że napisałem, że kukuruźnik?
Więcej nie zadzwonił. Nie wiem, jaka tajemnice panstwową zdradziłem podejrzeń mam kilka, może chodzi o opis rządowego samolotu Korei Północnej? Że napisałem, że kukuruźnik?
Ale
nie wiem dlaczego niby to jest tajemnica, napisałem, to napisałem.
I chuj."