W poprzednim tekście opisałem okoliczności odkrycia przeze mnie książki "Osiem", autorstwo której przypisał sobie "nieszablonowo debiutujący w świecie literackim**" Franciszek Kacyniak.
Słowo honoru, że pierwszą myślą po zapoznaniu się z początkiem "Osiem" było "skasować bloga, i nigdy więcej nie pisać ani słowa". Tyle, że Czytelnikom, czyli Wam należały się wyjaśnienia - stąd poprzedni tekst.
Trzy godziny po opublikowaniu pierwszego wpisu, w niedzielę tuż przed północą, pan Franciszek Kacyniak wydał oświadczenie...
...zaś po kolejnych kilku godzinach fanpage książki "Osiem" zniknął.
Czyli że przepraszam i jest ok?
Nie jest ok. Jest... bardzo daleko od ok.Czyli że przepraszam i jest ok?
"Wziąłem coś, bo mi się podobało" to żadne wytłumaczenie. Nawet gdy jestem nazywany muzą.
Poza tym, warunkowanie przeprosin: "przepraszam JEŚLI kogoś uraziłem" oznacza "jeśli nie uraziłem, to nie przepraszam, bo moim zdaniem nie ma tu za co przepraszać".
No i nie czuję się "urażony", tylko okradziony.
Dalej, co z OSOBAMI, KTÓRE TĘ KSIĄŻKĘ KUPIŁY? Choć dzięki jednej z nich (ponownie pozdrawiam Joasię) sprawa wyszła na jaw to w większości nie są "osobami z mojego otoczenia".
(Co do nich - nadal ciekawi mnie sprawa składania autografów - całkiem serio nie wiem czyj podpis składał pan Franciszek Kacyniak w Empikach, księgarniach i na - jak sam informował - "licznych spotkaniach autorskich". "Zafsze bąć sobom - i10"? Tu przesadzam - nie wiem, czy pan Kacyniak robi błędy ortograficzne, czy nie robi. Jestem po prostu bezpodstawnie złośliwy, bo nie jest ok.)
I na koniec: "oświadczenie" pana Franciszka Kacyniaka jest po prostu nieprawdziwe.
Spójrzmy na część, w której pisze o "dosłownie kilku" "zapożyczeniach".
(Słowo "zapożyczenia" może sugerować, żeśmy z panem Kacyniakiem sobie coś pożyczali. Nie. Nie nie.)Dosłownie kilka?
Serio??
Jestem na początku lektury "Osiem" (w okolicach "TrzyPrzecinekDwa" ) i jak na razie "zapożyczeń" znalazłem kilkadziesiąt.
Takich, które ewidentnie wskazują na użycie na klawiaturze przycisków C i V, bo miejsc, gdzie mój tekst został mocno zmieniony, po prostu nie liczę. Jestem na początku lektury "Osiem" (w okolicach "TrzyPrzecinekDwa" ) i jak na razie "zapożyczeń" znalazłem kilkadziesiąt.
Zatem raczej dosłownie kilkaset fragmentów #Epizodów "dobitnie oddawało to, co (pan Kacyniak) sam chciał przekazać", a nie "dosłownie kilka".
Nie wykluczam niestety, że w książce znalazła się większość bloga.
Więc tak: nie będę wrzucał wszystkich zbieżnych tekstów, bo Was to zanudzi, jakbyście chcieli je przeczytać - wystarczy zacząć czytać bloga od początku. ale kilka kolejnych dłuższych "zapożyczeń" podam:
(Na niebiesko blog, na różowo - książka)
Rybkę - jego mać. Brak słów. Udoskonalenie mojego tekstu polega na dopisaniu "zamachnięcia się na dziecko".
Bo trzeba wyjaśnić, że bohater książki też ma córkę.
Dość rezolutną i miewającą podobne do Róży pomysły.
... przy czym w powyższym tekście książki najbardziej mnie zaskoczył fragment o wyciąganiu papierosa. Przez moment miałem wrażenie, że ktoś sobie robi ze mnie jaja.
Tutaj dłuższy fragment o kosmetykach.
I o siostrzenicy:
Nie wiem jak wytłumaczyć Jagódce, że choć teoretycznie pojawiła się w książce, to nie jest to książka wujka i10, i że jej słowa wypowiada ktoś inny. Konkretnie osoba, którą główny bohater w jednym z fragmentów "pieprzy, a jej piersi falują niczym boje na wzburzonym morzu", czy jakoś tak.
Nie chciałbym złamać niewinnego, dziecięcego serduszka.
... bo jest krótki. Poza tym wydaje mi się, że każdy mógł wymyślić "dalej jest tylko Sieradz", w dodatku z pewnością wiele osób tak mówi. Zwłaszcza podróżujący drogą S8.
Co należy stwierdzić: książka "Osiem" liczy czterysta stron i nie zawiera WYŁĄCZNIE treści z #Epizodów.
Choć kwestia skąd pan Kacyniak wziął pozostały wypełniacz nie jest dla mnie w tym momencie interesująca, nie mogę wykluczyć, że wymyślił ją sam.
Czy powinienem coś z tym zrobić?
Nie byłem pewien.
Oczywiście wszyscy mi radzili: idź, walcz, zwycięż, zniszcz.
Sęk w tym, że jestem niezwykle spokojnym kolesiem, całkowicie pozbawionym ciągot do destrukcji.
Moje wątpliwości rozwiała Najmilsza pokazując mi te zdjęcia:
...i przypominając, że w czasie, gdy pan Kacyniak podpisywał książki, udzielał wywiadów i brylował na salonach - ja siedziałem ze Zmorą i wiadrem kleju kauczukowego nad karczkami do damskich torebek, bo za klejenie płacili po czterdzieści groszy za sztukę.
I jak klejąc te karczki, kombinowałem o czym by tu napisać, żeby w niedzielę był fajny tekst.
I jak od wdychania oparów kleju Zmora rzygała pół nocy.
- Więc i10, bądź łaskaw nie pierdzielić - zakończyła
Podsumowując:
Choć kwestia skąd pan Kacyniak wziął pozostały wypełniacz nie jest dla mnie w tym momencie interesująca, nie mogę wykluczyć, że wymyślił ją sam.
Czy powinienem coś z tym zrobić?
Nie byłem pewien.
Oczywiście wszyscy mi radzili: idź, walcz, zwycięż, zniszcz.
Sęk w tym, że jestem niezwykle spokojnym kolesiem, całkowicie pozbawionym ciągot do destrukcji.
Moje wątpliwości rozwiała Najmilsza pokazując mi te zdjęcia:
...i przypominając, że w czasie, gdy pan Kacyniak podpisywał książki, udzielał wywiadów i brylował na salonach - ja siedziałem ze Zmorą i wiadrem kleju kauczukowego nad karczkami do damskich torebek, bo za klejenie płacili po czterdzieści groszy za sztukę.
I jak klejąc te karczki, kombinowałem o czym by tu napisać, żeby w niedzielę był fajny tekst.
I jak od wdychania oparów kleju Zmora rzygała pół nocy.
- Więc i10, bądź łaskaw nie pierdzielić - zakończyła
Podsumowując:
Za Waszą i Najmilszej radą, raczej nadam sprawie bieg prawny.
Byłem już w prokuraturze, ale słysząc, że miałbym napisać wniosek "własnymi słowami" uznałem, że taki wniosek stałby się prawniczym kuriozum i zdecydowanie lepiej dla sprawy, żeby napisali go adwokaci.
Do tematu wrócimy.
EDIT:
Jeden obrazek się nie dodał :/
Wrzucam, bo Czytelnicy znają mój (doskonały! :) gust w kwestii doboru obuwia.